Jak trwoga, to do Boga!
Jak trwoga, to do Boga!
Styczeń, pierwszy miesiąc Nowego Roku, chyli się ku końcowi. Wypoczęty i zrelaksowany po weekendowo-karnawałowych imprezach student, budzi się w poniedziałkowy poranek wolny od zajęć. Zaraz, zaraz, myśli...Dlaczego właściwie nie mam dziś zajęć? Uczucie lekkiego niepokoju kieruje jego spojrzenie na kartki kalendarza. Tak, znowu to samo. Sesja zaskoczyła polskich studentów.
Znów nie mamy notatek, wredny profesor jak zwykle nie udostępnił slajdów, a kolega nie pofatygował się, żeby opublikować materiały, które tak skrzętnie sporządzał podczas wykładów na swoim miniaturowym laptopie. Kierujemy więc swe kroki w miejsce dotąd nam nieznane, a które słynie z niewyobrażalnej ilości materiałów do nauki. Biblioteka. Stajemy przed gmaszyskiem, z lekkim niepokojem spoglądając na drzwi wejściowe. Tu jest nasze wybawienie. Zadowoleni z siebie, z uśmiechem zwycięstwa na twarzy przekraczamy próg biblioteki. Jeszcze tylko szatnia, karta użytkownika zbiorów, bieganina po piętrach w poszukiwaniu właściwego wejścia i oto jesteśmy. Sala pełna stolików, przy których siedzą „oni”. Gładko zaczesane włosy, okulary, wypastowane na połysk buty. Każdy nasz krok spotyka się z wrogim spojrzeniem „onych”, którym to nasze nieskładne poszukiwania zakłócają spokój i ciszę. Trochę już zmęczeni poszukiwaniami i przytłoczeni intelektualną atmosferą miejsca, prosimy panią bibliotekarkę o pomoc w znalezieniu odpowiedniego tomu. Z uśmiechem na twarzy, miła starsza pani informuje nas, że niestety wszystkie egzemplarze zostały wypożyczone. Wtedy student wydaje z siebie pierwszy okrzyk rozpaczy i bezradności: „O Boże!”.
Co robić, gdy egzamin za pasem, a my nie wiemy gdzie szukać pomocy? Opowiem Wam pewną legendę.
U schyłku II wieku naszej ery, w Cesarstwie Rzymskim, żył mężczyzna imieniem Ekspedyt[1]. Był on rzymskim setnikiem i dowódcą XIII legionu. Czasy, w których żył nie były łaskawe dla chrześcijan, jednak Ekspedyt postanowił się nawrócić. W dniu, w którym podjął decyzję o porzuceniu wiary pogańskiej, odwiedził go diabeł pod postacią kruka. Swoim krakaniem usiłował przekonać mężczyznę do odłożenia decyzji na następny dzień (cras w języku łacińskim oznacza jutro). Ekspedyt jednak nie dał się zwieść podstępnemu diabłu, zmiażdżył ptaka stopą mówiąc, że to właśnie dziś zostanie chrześcijaninem.
W czasie wojny z Makromanami prowadzonej przez cesarza Marka Aureliusza, panowała potężna susza utrudniająca walkę. Chcąc wyjednać zwycięstwo, cesarz złożył wraz z wojskiem ofiary bogom pogańskim. Jedynie legion XIII dowodzony przez Ekspedyta, uchylił się od tej ofiary, powierzając swój los chrześcijańskiemu Bogu. Dzięki gorącym modlitwom wierzących legionistów, zdarzył się cud. Bóg zesłał obfity deszcz, a potężna ulewa i błyskawice tak oślepiły nieprzyjaciela, że poniósł klęskę. Marek Aureliusz uznał to za jawny dowód opieki boskiej i wydał edykt na pochwałę chrześcijan, a Legion XIII obdarzył tytułem „Legii Piorunującej”.
Wkrótce jednak na tronie Cesarstwa zasiadł Dioklecjan i dla chrześcijan nadeszły mroczne czasy. Nowy cesarz wspierał bowiem tradycje rzymskie i kultywował starą religię, która miała podkreślać jego boskie pochodzenie. Zaczęły się prześladowania chrześcijan. Dioklecjan wydał edykt nakazujący zburzenie świątyń chrześcijańskich i spalenie świętych ksiąg oraz pozbawienie stanowisk chrześcijan sprawujących funkcje publiczne.
Dowódca XIII legionu – Ekspedyt, nie chciał się zgodzić na powrót do tradycji pogańskich, zerwał więc rozkaz cesarza ze ściany, na znak protestu. Natychmiast został uwięziony i skazany na śmierć. Został ścięty wraz z pięcioma towarzyszami 19 kwietnia 303 roku. Za obronę wiary chrześcijańskiej, został on uznan świętym.
Kult świętego Ekspedyta narodził się dopiero w średniowieczu we Włoszech. Został on patronem kupców, żeglarzy, spraw beznadziejnych i pilnych. A przez skojarzenie legendy o kruku namawiającym do odłożenia ważnych spraw na następny dzień – także studentów.
Jedyny w Polsce ołtarz poświęcony świętemu Ekspedytowi znajduje się w kościele Najświętszego Zbawiciela w Warszawie. Zaprojektowany przez Stefana Szyllera przedstawia postać legionisty rzymskiego i męczennika w prawej dłoni trzyma w dłoni krzyż z napisem Hodie (dzisiaj). W lewej dłoni św. Ekspedyta znajduje się natomiast gałązka wawrzynu – symbol zwycięstwa. Lewą stopą postać świętego przygniata kruka z napisem Cras (jutro). Piękne brązowe drzwiczki w balustradzie zostały odlane w zakładzie Braci Łopieńskich.
Świętego Ekspedyta znajdziecie również na warszawskiej Pradze, przy ulicy Grochowskiej 263. Nad bramą czteropiętrowej kamienicy Abrahama Rubinsztajna umieszczono figurę świętego legionisty. Kamienica powstała w latach 1935-36, według projektu profesora Henryka Barucha.
Drogi studencie! Jeśli więc znów zostałeś podstępnie zaskoczony przez sesję egzaminacyjną – nie wzywaj Boga. Idź na spacer do kościoła Najświętszego Zbawiciela, spójrz w oczy mężnemu legioniście, poproś go o pomoc i obiecaj sobie, że nigdy już nie będziesz „krakał” ;)